sobota, 24 lutego 2018

,,Listy do utraconej'' B. Kemmerer (recenzja)

HEJ!

Dzisiejszej soboty przychodzę już z drugą w ten weekend recenzją. Tym razem pod lupę biorę ,,Listy do utraconej'' - książkę, o której słyszałam dużo dobrego, chciałam się przekonać: czy to prawda?
Jeśli Wy też chcecie się dowiedzieć o niej więcej oraz, czy słusznie jest tak wychwalana- zapraszam do zapoznania się z moją recenzją.
Ale zacznijmy tak jak zawsze od opisu książki...


(Osoby, które czytały wiedzą o co chodzi z kartką z zeszytu...)

Opis: 

Przypadek czy przeznaczenie? Ten list mógł przecież znaleźć każdy…

Declan Murphy to „typ spod ciemnej gwiazdy”. W szkole boją się go nawet nauczyciele. Zbuntowany siedemnastolatek odbywa na cmentarzu obowiązkową pracę na cele społeczne. Pewnego dnia na jednym z grobów znajduje list. Zaintrygowany czyta go i postanawia odpowiedzieć. Gdy Juliet Young odkrywa, że ktoś naruszył jej prywatność i przeczytał list do zmarłej przed niecałym rokiem matki, jest zdruzgotana. Matka Juliet pracowała jako fotoreporterka w różnych miejscach na świecie, dlatego często porozumiewała się z córką poprzez listy. Pokonując złość, odpisuje na wiadomość nieznajomego. Z czasem między Juliet i Declanem rodzi się nić porozumienia.




Cytaty: 

• ,,Czasami mam wrażenie, że los spiskuje przeciwko nam. A może raczej spiskuje z nami?''

• ,,Czytam list raz jeszcze. Każde słowo jest wypełnione cierpieniem. Bo tylko cierpienie może skłonić kogoś do pisania listów do osoby, która nigdy ich nie przeczyta.''

• ,,Jest taka definicja obłędu, która mówi, że to powtarzanie wciąż tej samej czynności z oczekiwaniem innego rezultatu.''

• ,,Jedna szansa. Czasami masz tylko tyle.''


Moja opinia: 

Każdy jest do czegoś mniej lub bardziej przyzwyczajony. Główna bohaterka książki - Juliet, nie widywała zbyt często swojej matki, z powodu częstych podróży kobiety, które były związane z jej pracą - fotografią. Dlatego, więc wymieniały między sobą listy i to właśnie jest to przyzwyczajenie dziewczyny. Ale... Czy można przywyknąć do czegoś tak jak nasza główna bohaterka do tych listów, czy można rozpaczać za kimś tak, aby pisać do kogoś i wiedzieć, że odpowiedź nigdy nie nadejdzie? Przynajmniej od adresata listów, bo do Juliet przyszła odpowiedź. Tylko od osoby, od której by się tego kompletnie nie spodziewała. 
Declan to przykład chłopaka, którego na pierwszy rzut oka, każdy unika. Ale, czy można oceniać człowieka tylko po pozorach? Albo po plotkach, które wokół niego krążą? Chyba nie. Niestety każdy wykreował sobie własne zdanie o tym chłopaku, tak samo jak i Juliet. 
Dużo czasu musiało minąć, aby zrozumiała jak bardzo się myliła...
,,Listy do utraconej'' to przykład książki, która pokazuje nam jak często zapominamy, że żeby kogoś oceniać, należy na początku poznać jego historię i samą osobę. Czasami nie zdajemy sobie nawet sprawy, jak wiele łączy nas z jakimś człowiekiem, z którym na pozór powinno nas wiele dzielić. Czytając tą powieść przypomniałam sobie, jak ważne jest mieć przy sobie kogoś kto zawsze wysłucha, kogoś kto rozumie co czujemy, kogoś kto po prostu wesprze i da dobrą radę. 
Naprawdę piękna, dająca do myślenia książka, która przyzwyczai nas do siebie w takim stopniu, że trudno będzie się oderwać. 
Zdecydowanie i z czystym sumieniem polecam przeczytać. 
Cudo!



Słyszeliście, czytaliście ,,Listy do utraconej'' ? Dajcie koniecznie znać!

Ja miałam możliwość sięgnięcia po nią dzięki wydawnictwu YA! 
Dziękuję bardzo!!



2 komentarze:

  1. Dużo o niej słyszałam i po przeczytaniu recenzji jestem jeszcze bardziej przekonana że muszą ją w końcu mieć!

    Pozdrawiam i zapraszam na moje początki :)
    Grovebooks

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest cudowna, nie pożałujesz..
      Z chęcią wpadnę ❤

      Usuń