wtorek, 27 lutego 2018

,,Miłość, która przełamała świat'' E. Henry (recenzja)

HEJ!

Dosłownie przed chwilą skończyłam czytać tytułową książkę, pomyślałam, że napiszę tą recenzję od razu. Jakbym nie zamieściła jej dzisiaj, musiałabym czekać do weekendu, bo dopiero wtedy będę miała więcej czasu na napisanie większych przemyśleń.




Opis: 

Natalie spędza lato w swoim rodzinnym miasteczku w Kentucky. To ostatnie tak leniwe wakacje przed rozpoczęciem studiów. Dzień za dniem toczy się bez żadnych ciekawych wydarzeń, dopóki dziewczyna nie zacznie obserwować dziwnych rzeczy. Zielone drzwi do jej pokoju nagle stają się czerwone, znika ogród, który rozciągał się obok przedszkola. W miejscu miasteczka znikąd pojawiają się wzgórza. Natalie czuje, że dzieje się coś niepokojącego. Wtedy odwiedzą ją sympatyczna, ale tajemnicza postać, która ostrzega: "masz tylko trzy miesiące, aby go uratować". Następnej nocy Natalie spotyka na boisku szkolnym pięknego chłopca imieniem Beau, a czas i przestrzeń przestają dla niej istnieć. Istnieją tylko Natalie i Beau…
Przepiękna opowieść o słodko-gorzkim końcu dzieciństwa, gdy marzymy nie tylko o naszej przyszłości, lecz także o tysiącach dróg, którymi nie odważyliśmy się podążyć.


Cytaty: 

• ,,Lubię rozumieć, jak wszystko do siebie pasuje: kto wpłynął na kogo, jak jedno wydarzenie doprowadziło do innego albo jak jedna mała rzecz może wszystko zmienić. "

• ,,(...) próbuję zatrzymać czas wokół nas. Próbuję zatrzymać czas w nim, na końcu świata.''





Moja opinia: 

Jak często nie wiemy co się wokół nas dzieje? Jak często uważamy, że nie pasujemy do otoczenia? 
Główna bohaterka książki- Natalie ma takie odczucia niemal cały czas. Została adoptowana, o czym przypomina jej o wiele ciemniejszy odcień karnacji, od tej rodzinny. Ma jednak świadomość, że rodzina ją kocha i zawsze może szukać u nich wsparcia. 
A potrzebuje go dużo z powodu ważnych decyzji, które ma przed sobą: studia, wkroczenie w dorosłe życie- to nie jedyne perypetie, z którymi dziewczyna musi się zmierzyć. 
Coś się zmienia i to dosłownie. Miejsca, które znała przybierają inny wygląd. Dziewczyna wie, że musi ocalić jakiegoś chłopca, nie wie jednak kim on jest. Wszytko powoli zaczyna ją przerastać.
Trochę to pogmatwane, czyż nie? Ja miałam takie wrażenie czytając tą książkę.W tle wisiała cały czas tajemnica, którą próbowałam rozgryźć. O co chodzi z tym przeskakiwaniem światów? Trzymało to trochę w napięciu. Dobra, ale przejdźmy znowu do fabuły powieści. 
Natalie na jakiejś uroczystości szkolnej dostrzega, że wszyscy ludzie wokół niej znikli i została tylko ona i jakiś ciemnowłosy chłopak. Ich znajomość rozwija się w dobrym kierunku. Niestety odkrywają coś co przekreśli ich plany na przyszłość.
Nie czytało mi się tej książki zbyt szybko, ale to może być spowodowane tym, że bardzo się na niej skupiałam. W sumie to mam odczucie, że ona wymaga tej dużej uwagi podczas lektury, ponieważ nie chcemy, aby nam coś umknęło.
Książka pokazuje jak wiele ludzie są w stanie zrobić dla miłości. I to jest w niej piękne.
Zachęcam do zapoznania się z tym tytułem.

Miałam okazję ją przeczytać dzięki wydawnictwu YA!
Wiem, że ta recenzja może nie mieć ładu i składu, ale pisałam ją na szybko. Przepraszam za ten chaos. :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz