środa, 27 czerwca 2018

,,Tajemnica diabelskiego kręgu" A. Kańtoch (recenzja)

HEJ! 

Dzisiaj przychodzę do Was z kolejną recenzją. Z racji, iż trwają wakacje to mam sporo wolnego czasu i wszystkie posty i zdjęcia na instagrama dodaję regularnie.
Przejdźmy do recenzji.



Opis: 
Nie każdy zostaje wybrany przez anioły i zaproszony przez nie na tajemnicze wakacje w klasztorze znajdującym się w niewielkiej miejscowości Markoty. Tak się składa, że przydarzyło się to trzynastoletniej Ninie. Nie bardzo wie jednak, dlaczego – jest przecież bardzo zwyczajną dziewczyną. Czy aby na pewno?

Moja opinia: 
Początek książki czytało mi się bardzo trudno, historia niby wywoływała u mnie ciekawość, ale miałam wrażenie, że kartek nie ubywa, a ja tkwie cały czas w jednym punkcie książki. Nie umiałam się w nią ,,wkręcić" co skutkowało początkową niechęcią do powieści. Po przeczytaniu jakiś 150 stron zaczęło mi iść znaczenie lepiej, historia ukazana w książce coraz bardziej mnie intrygowała z każdą kolejną przeczytaną kartką było lepiej, aby w końcu po jakiejś połowie lektury całkowicie mnie pochłonęła. Pytania bez odpowiedzi, tajemnice, otoczenie  i jakże ciekawi bohaterowie sprawiły, że bardzo polubiłam tą książkę.
Dużym jej plusem są ukazane w niej obrazki, jest ich kilka, ale pomagają nam rozwinąć wyobraźnię. Uwielbiam takie epizody w książkach.
Podsumowując mimo tego ,,ciężkiego" początku uważam, że naprawdę warto poznać tą historię. Cieszę się, że polscy autorzy pokazują coraz częściej, że potrafią dorównać zagranicznym.
Niedługo zabiorę się za kolejne części, oczywiście jak przeczytam ich recenzje również się pojawią.


Czytaliście tą książkę? Jeśli tak jak wasze wrażenia? Piszcie w komentarzach! :)

środa, 20 czerwca 2018

,,Dziesięć poniżej zera" W. Barbetti (recenzja)

HEJ!

Kolejny dzień, więc postanawiam nadrabiać zaległe recenzje. Dzisiaj pod lupę biorę książkę ,,Dziesięć poniżej zera"




Opis: 
Nazywam się Parker. Moje ciało jest oszpecone bliznami, pamiątkami ataku, którego nie pamiętam. I nie chcę pamiętać. Wolę obserwować życie, niż go doświadczać.
Ludzie dookoła śmieją się, całują, rozmawiają – a ja jestem sama, w kącie, obserwując, jak żyją. Nie zależy mi na nikim i niczym. Czuję tylko jedną emocję. To irytacja. I czuję ją bardzo często.

Jeden SMS wysłany pod niewłaściwy numer okazał się moją zgubą.
Ma na imię Everett i jest wrednym, natrętnym, aroganckim facetem, który narusza moją osobistą przestrzeń. A co najgorsze: sprawia, że znów coś czuję.
Zawsze jest ubrany na czarno, jak gdyby wybierał się na pogrzeb. Pewnie dlatego, że tak jest. Everett umiera. Z tego powodu chce spędzić ostatnie chwile swojego życia żyjąc, naprawdę żyjąc. I zmusza mnie do tego samego. Abym zmierzyła się z demonami, które zdusiłam głęboko w sobie. Rani mnie, pomaga mi, uzupełnia mnie. Umiera.

Moja opinia: 
Już sam opis książki bardzo mnie zainteresował, nie mogłam się doczekać aby po nią sięgnąć. Zafascynowała mnie główna bohaterka książki i gdy już czytałam jej historię moja fascynacja jeszcze wzrosła.
Czytało się ją bardzo szybko i z wielkim przywiązaniem. Naprawdę ciężko było mi się oderwać, a gdy już to zrobiłam to praktycznie cały czas gdzieś w głowie krążyła mi ta książka i spekulacje co się w niej stanie w dalszej części. Gdy już ją przeczytałam dalej ,,nie dawała mi spokoju" czasami nawet po tak dużym czasie od jej przeczytania wracam do tego wątku.
Cudowna, romantyczna, zaskakująca, zabawna, wzruszająca... Mogłabym tak wymieniać i wymieniać przymiotniki, które mi się z nią kojarzą, jedna książka - tyle emocji.
Jeśli macie jakieś opory przed jej przeczytaniem, bądź po prostu nie słyszeliście o niej, to zdecydowanie polecam! Na pewno Cię nie zawiedzie.



Czytaliście tą książkę? Jak wrażenia? Dajcie znać! 

poniedziałek, 18 czerwca 2018

,,Kobieta w oknie" A.J. Finn (recenzja)

HEJ! 

Ile to w zasadzie mnie tutaj nie było? Zastanawiam się czy przypadkiem nie zapomniałam jak to się pisze posty na blogu, więc jak nie będzie miało ładu i składu to wybaczcie mi to.

Jeśli chodzi o tytułową książkę to raczej dużo osób już z Was ją zna, albo przynajmniej o niej słyszało. Czytałam ją bardzo dawno temu, ale przed napisaniem recenzji odświeżyłam sobie tą historię.






Opis: 
Czy zawsze można wierzyć własnym oczom? Anna Fox straciła wszystko: szczęśliwą rodzinę, pracę oraz zdrowie. Od miesięcy nie postawiła stopy za progiem domu. Całe dnie spędza w Internecie, przed telewizorem lub szpiegując sąsiadów za pomocą aparatu fotograficznego. Pozbawiona własnego życia coraz bardziej zaczyna przeżywać cudze… Najwięcej uwagi poświęca Russellom, rodzinie nowej w tej okolicy i tak podobnej do tej, którą jeszcze niedawno sama miała. Jednak pewnej nocy widzi coś, czego nie powinna oglądać. Jej świat się rozpada, a na jaw wychodzą szokujące sekrety. Co jest prawdą, a co zmyśleniem? Kto jest w niebezpieczeństwie, a kto panuje nad sytuacją?

Moja opinia: 
Popularność książki moim zdaniem można łatwo wytłumaczyć: Bardzo ciężko jest napisać dobry thriller... Gdy na rynku pojawi się coś co zainteresuje i będzie trzymać w niepewności wiadome jest, że osiągnie sukces. Tak było też z tą książką, uważam, że zasłużyła na swoją rozpoznawalność. Historia ukazana przez autora jest intrygująca i bardzo dobrze się ją czyta, nie odczułam, że muszę się bardzo, bardzo skupić na lekturze jak w niektórych książkach tego gatunku. Kolejne kartki przewracałam z coraz większą ciekawością, pewnie dlatego przeczytanie jej zajęło mi tak mało czasu. Oczywiście znajdą się momenty, które mi się nie podobały, ale tak jest w zasadzie każej książce...
Każdy fan thrillerów powinien ją przeczytać, bo naprawdę warto. 
Co tu wiele pisać Finn napisał książkę, która zostaje w pamięci i z chęcią będzie się do niej wracać.





Kochani! Przepraszam za ten nieład w recenzji, chociaż moje opinie zawsze są takie chaotyczne to mam wrażenie, że ta jest tą najbardziej. Ciężko jest zacząć pisać po tak długiej przerwie. Następnym razem postaram się polepszyć jakość recenzji. 

Piszcie w komentarzach czy Wam się podobała ,,Kobieta w oknie" Z chęcią poznam Wasze zdanie na ten temat!